Uchodźcy we Wrocławiu
Jadą w niewiadome, setki godzin, całe życie zapakowane w jedną walizkę. Na ramionach - ciężar tego, co zobaczyli. Tylko z kawałkiem serca - reszta została tam, gdzie był ich dom, najbliżsi, ich dotychczasowe życie. Stawiają niepewnie nogę na peronie wrocławskiego dworca, wysiadają z busa, prywatnego samochodu - prosto w otwartość i niebywałą serdeczność wrocławian.
Cała Polska zdaje celująco egzamin z pomocy, gościnności. W miastach i miasteczkach całego kraju otwierają się serca i domy. Zapominamy o podziałach, współpracujemy, współprzeżywamy. Znów możemy poczuć, mimo zmęczenia, satysfakcję, że mamy coś do zaofiarowania innym, tym, dla których jesteśmy nadzieją, jasnym punktem w mroku, który ogarnął ich życie.
Mam wrażenie, że w regionie, z którego pochodzę, na Dolnym Śląsku, do tych przeżyć dołącza się coś jeszcze. My: dolnoślązacy, wrocławianie, nie zawsze tu byliśmy. W historii naszych rodzin jest podobne doświadczenie. Nasze korzenie nie są stąd. Nasi rodzice, dziadkowie, pozostawili gdzieś za sobą swoje dawne życie, zburzone wojną domy i na tym samym dworcu, po raz pierwszy postawili nogę na wrocławskim bruku. Przyjechali w niepewność, w nieznane, obce, ale z nadzieją na nowe, lepsze życie. Myślę, że gdy pomagamy uchodźcom, możemy doświadczać szczególnego zrozumienia, bliskości. To wynik naszego dziedzictwa. Nie zawsze wypowiedzianej i często nie do końca uświadomionej wspólnoty losów.
To ważne, bo my jesteśmy potomkami tych, którzy zostali zmuszeni przez wojnę, by tu przyjechać, ale też mieli odwagę i determinację. Nasi rodzice, albo dziadkowie odnieśli sukces – poradzili sobie. Odbudowali swoje życie, znaleźli na to siłę. A my, ich potomkowie, jesteśmy tego najlepszym dowodem.
Razem z ciepłym posiłkiem, uściskiem dłoni, możemy przekazać siłę naszej historii i nadzieję mocno splecioną z wiarą, że budowanie na zgliszczach swojego życia jest możliwe, a obcy ląd da się oswoić. Korzystajmy z naszej historii, bo to dobra okazja, żeby lepiej zrozumieć samego siebie i źródła naszej odwagi, otwartości i zaangażowanie w pomoc… nam podobnym.
dr Anetta Pereświet-Sołtan